Na sprzedaż czy do muzeum? XV-wieczny miecz wyłowiony z Sekwany przez rybaka amatora
W styczniu ubiegłego roku rybak z departamentu Seine-et-Marne wydobył z Sekwany miecz o długości prawie metra, który może pochodzić z czasów wojny stuletniej.
To było nadzwyczajne odkrycie. 14 stycznia 2022 Nicolas Bonnavaud, rybak amator, wyłowił z Sekwany w pobliżu Port-Montain 98-centymetrowy zardzewiały miecz. Na pierwszy rzut oka broń wyglądała na wyjątkowo starą i była bardzo zniszczona – przy wyciąganiu z wody odłamał się jej nawet czubek.
Wiedząc, że znaleźli rarytas, Nicolas i jeden z jego znajomych rozpoczęli kwerende i doszli do wstępnego wniosku, ze « ze względu na kształt i wielkość uchwytu, miecz może pochodzić z XIV lub XV wieku ».
Opinia ta zostala potwierdzona przez François-Xavier Poncet, eksperta z domu aukcyjnego Rossini w pobliskim Provins. Według niego miecz jest bronią funkcjonalną, przeznaczoną na pole walki, a nie mieczem ceremonialnym.
« Jest to autentyczny, funkcjonalny miecz żołnierski, stworzony na pole walki, a nie miecz ceremonialny. Wykonany jest z kutego żelaza, jest to dość surowy miecz, który może pochodzić z lat 1400-1480, a więc faktycznie z XV wieku, z końca wojny stuletniej, z końca średniowiecza. Pewne jest to, że pochodzi z okresu przed renesansem. Po tym okresie ostrza mieczy stają się delikatniejsze, przechodzimy do innego sposobu walki. »
Otwarte pozostaje pytanie: sprzedać kolekcjonerom czy oddać do muzeum?
« Średniowieczne miecze są bardzo poszukiwane. Punktem odniesienia, na którym możemy się oprzeć, byłyby miecze z Castillon, nazwane tak od ostatniej bitwie wojny stuletniej w 1453 roku » – wyjaśnia François-Xavier Poncet. « Niektóre z nich można kupić za 20 000 lub 30 000 euro, ponieważ istnieje popyt i liczna klientela anglosaskich nabywców. Ale jeśli miecz okaże się francuski, to będzie to raczej 2000-3000 euro. W każdym razie, moim zdaniem, ten obiekt nie ma racji bytu na rynku sztuki. Jest to obiekt archeologiczny. W tej sprawie należy przeprowadzić prawdziwe badania. »
Ekspert radzi znalazcy, aby nie sprzedawał miecza, lecz poddał go dokładnym badaniom archeologicznym. « Ten przedmiot nie ma swojego miejsca na rynku sztuki. To artefakt archeologiczny. W tej sprawie należy przeprowadzić prawdziwe badania« , które mogą ewentualnie ujawnić, czy miecz należał do jednego z 600 anglo-burgundzkich żołnierzy, którzy oblegali niedaleką miejsca znaleziska wioskę Mons-en-Montois w 1430 roku.
Podczas wojny stuletniej, 21 kwietnia 1430 r. Anglo-Burgundczycy dokonali masakry 234 mieszkańców wioski, paląc ich żywcem w kościele.
Wieś Mons, otoczona murami i rowami oraz chroniona wieżyczkami, uważała się za ufortyfikowaną na tyle, by stawić opór Burgundczykom. Jej mieszkańcy dzielnie wytrzymali pierwszy szturm, ale w obliczu przewagi liczebnej musieli się wycofać do kościoła. 234 mężczyzn nie było w stanie odeprzeć 600 napastników. Następnie Burgundczycy ułożyli stos drewna i słomy do wysokości okien i mimo rozdzierających serce krzyków dobiegających z wnętrza, byli na tyle okrutni, że spalili ludność.
Do czasu Rewolucji co roku nabożeństwo żałobne, zwane « obit Onze-Vingt-Quatorze » (Jedenastokroć po Dwudziestu i Czternastu czyli 234 wg średniowiecznego sposobu rachowania). Umieszczona na budynku pamiątkowa tablica z 1982 roku jest świadectwem tego ponurego zdarzenia.